Przemierzam alejki galerii handlowej z beznadzieją
wymalowaną na twarzy, a kiedy mijam kolejny sklep z artykułami dla dzieci, moje
serce pęka jeszcze bardziej. Ileż łez wypłakałam, ile spędziłam czasu na
dumaniu nad tym, dlaczego to musiało spotkać akurat nas? Czy to kara za moją
zdradę, której tak naprawdę nie chciałam? Za to, że jeden, jedyny raz byłam
niewierna, choć nie z własnej inicjatywy? Mam ochotę wyć z bezsilności.
Postanawiam wstąpić do drogerii, bo kosmetyki to coś, co zawsze poprawia mi
humor. Dostrzegam jeszcze Iwonę zmierzającą w moim kierunku, a zaraz potem
Dominika dosłownie wtapia się w moje ciało, mocno się we mnie wtulając. „Ciocia!”
krzyczy z entuzjazmem i ciągnie moją głowę na dół, by po chwili złożyć
soczystego buziaka na moim policzku. Biorę ją na ręce i zaczynam się z nią
bawić, podczas gdy Iwona zaprasza nas do nich, na kawę, drinka albo na obiad.
Bo dawno się nie widzieliśmy, bo fajnie byłoby się spotkać wspólnie, bo tysiąc
innych powodów. A na koniec coś, co rani mnie niesamowicie. „Dobrze wyglądasz z
dzieckiem” uśmiecha się do mnie promiennie, a po chwili oznajmia, że muszą się
zbierać. Iwona nic nie wie, nikt nic nie wie. Dominika niezadowolona uwalnia
się z moich rąk, żegnamy się i rzucam się wręcz pędem na parking, do samochodu,
żeby znaleźć się w domu jak najszybciej.
Otwieram drżącymi rękoma drzwi od mieszkania, dopadam
Nikoli, który leży na kanapie, oglądając telewizor i wręcz w panice żądam
„kochaj się ze mną, słyszysz?!”. Jest kompletnie zaskoczony, ale wykonuje moje
polecenie. Kilka gwałtownych ruchów i jest po wszystkim, a ja żałuję jak jasna
cholera tego, co się przed chwilą wydarzyło.
Nie mam oporów przed tym, żeby mu opowiedzieć co się stało w
galerii, dlaczego jestem taka roztrzęsiona i obiecuję, że to się nigdy nie
powtórzy. Bo seks bez uczucia, sam mechaniczny akt, jest bez sensu. Tak samo
jak staranie się o dziecko, którego na dobrą sprawę być może nigdy nie będzie
nam dane mieć, właśnie w ten sposób. Zasypiam na jego ramieniu, zapłakana,
wycieńczona, a on tuli mnie do siebie i nieustannie powtarza, że będzie dobrze.
Bo nadzieja umiera ostatnia.
Kilka dni później próbuję znowu, mając nadzieję, że moje
skrupulatne wyliczenia na coś się przydadzą i tym razem się uda. Wiem, że mu
obiecałam, ale nie potrafię opanować nieposkromionego szaleństwa, nadziei, że
może akurat ta metoda będzie dobra. Tego dnia kochamy się znowu, zupełnie bez
uczucia, bo jestem pochłonięta myślami o tym, żeby plemniki wykonały swoją
pracę, a jajeczko miało jak najdogodniejsze warunki, by powstać mogło nowe
życie.
Nikola nie komentuje mojego zachowania, a po wszystkim
zamyka się w łazience i wychodzi z niej dopiero po dwóch godzinach. Nie wiem,
czy jego zaczerwienione oczy to wina dużej wilgotności w łazience, czy może coś
innego spowodowało, że jednocześnie wydają się błyszczeć. Nigdy nie widziałam
mojego mężczyzny płaczącego…
Dzisiaj ostatni mecz w tym sezonie u siebie na hali i bardzo mi przykro z tego powodu... Trzymajcie kciuki za AZS, proszę. :(
Jeśli to jest dziecko Achrema, to ma spory problem.
OdpowiedzUsuńNie nie, nie w tę stronę, ona ma problemy z zajściem w ciążę.
UsuńAż nie wiem, co mam napisać. Nie byłam w takiej sytuacji, a więc wolę nie wysnuwać zbyt pochopnych wniosków.
OdpowiedzUsuńPłaczący Nikola to z pewnością najgorszy widok świata ever.
Też na początku pomyślałam, że to Achremowe dziecko nosi pod sercem, ale jak doczytałam do końca to zrozumiałam sens:)
OdpowiedzUsuńNie wiem co powiedzieć, bo ona popełnia błąd za błędem. Dlaczego nie porozmawia z Nikolą? Jeszcze rozumiem, że nie powiedziała o zdradzie, ale w ogóle to czemu mu nie powie, jak jest jej ciężko? Współczuję jej :(
Mężczyźnie zwykle podchodzą do takich problemów spokojniej, a jeśli jemu tego spokoju brakuje, to może się kiepsko skończyć.
OdpowiedzUsuńZ taką desperacją to raczej nie wróżę jej sukcesu.
OdpowiedzUsuńKiedy się bardzo chce, nie często się udaje... Mam nadzieję, że jej się jednak uda... Tylko Nikola... Ehh... Szkoda mi go, wiesz?
OdpowiedzUsuńChęć posiadania dziecka za wszelką cenę potrafi zrujnować nie jeden związek, nie jedną miłość i zdrowie!!! Dziecko to nie diabeł, który wyskoczy z pudełka więc troszkę spokoju i wizyta w gabinecie ginekologicznym by nie zaszkodziła!
OdpowiedzUsuńEj, weź, bo nam się tutaj smutno robi :c
OdpowiedzUsuń