Jest coś takiego w siatkówce, co powoduje, że moje życie
staje się pełniejsze. Ta gra sprawia, że mój oddech przyspiesza, fascynacja
rośnie, a wysiłek zostawiony na boisku wydaje się być najlepiej spożytkowaną
siłą. Czasem sam zastanawiam się nad tym, gdzie w moim życiu jest miejsce dla
Marceliny, skoro to siatkówka stanowi tak niezwykle ważny element w moim życiu.
Mecz poszedł gładko, nie było zbyt wielkim problemem wygrać
z częstochowskim AZSem. Doskonale wiem, gdzie siedzi moja dziewczyna, jednak jej miejsce jej
puste, a ja nie mogę jej znaleźć. Rozglądam się na wszystkie możliwe strony,
ale mój wzrok nie jest w stanie jej wypatrzyć. Czuję pewien zawód, bo w mojej
krwi buzuje adrenalina, która napędza moje żądze. I gdybym tylko mógł, to
znalazłbym ją w tym tłumie, zaciągnął do łazienki i zerżnął.
Paradoksalnie, bo ostatnio rzadko nachodzi mnie taka ochota,
a nasze życie wypełnia staranie o dziecko.
„Chodź tu do mnie” mruczę jej prosto w ucho, kiedy wreszcie
dopada mnie przy wyjściu z szatni. Dopiero co wyszedłem spod prysznica, co
wcale nie oznacza, że ciepła woda zmyła ze mnie pożądanie. Jest zdziwiona,
widzę to w jej oczach. A kiedy czuje, jak bardzo moja męskość jest twarda, gdy
już przygniatam ją swoim ciałem, szok zamienia się w zadowolenie.
Od razu zaczyna mnie całować nie zważając na to, że wokół
kręci się mnóstwo ludzi, na czele z fankami czekającymi na autograf, albo
zdjęcie. Odrywamy się od siebie, w zasadzie to ja resztką silnej woli
delikatnie odpycham ją od siebie, oznajmiając, że dokończymy w domu. Pojmuje to
w sekundę i ciągnie mnie w stronę drzwi, a ja, chcąc nie chcąc, przepraszam
czekające fanki, wypowiadając dwa proste słowa: „nie dzisiaj”. Mam nadzieję, że
mój rozanielony uśmiech choć trochę wynagrodzi im niespełnione marzenia.
Samochód gaśnie dwa razy na skrzyżowaniu, widzę jak bardzo
Marcel jest roztrzęsiona i nie może skupić się na jeździe. Nie komentuję, tylko
modlę się, żebyśmy jak najszybciej dotarli do domu, cali i zdrowi.
Gdy już wreszcie docieramy do kresu naszej podróży, tylko
kilka kroków dzieli nas od sypialnianego łóżka, jednak moja dziewczyna ma inne
plany. Oczy jej błyszczą, rozświetlone wyrazem aprobaty na temat jej genialnego
pomysłu. Nakierowuje mnie na kanapę i wystawia swój słodki, nagi już tyłek
wprost w moją stronę.
Nie mam więcej pytań i przechodzę do tego, na co miałem
ochotę już nawet wtedy, kiedy wchodziłem na boisko.
Nie wiem, jak sąsiedzi znieśli odgłosy naszych miłosnych
uniesień, na szczęście nie widuję ich często. Wiem jedynie tyle, że jestem
spełniony i po zadowolonej minie Marceliny stwierdzam, że i ona jest
szczęśliwa.
Potem maszeruje dumnie do kuchni, ubrana tak, jak ją pan
stworzył, po to, by przygotować nam pyszną caffe latte. A ja znowu czuję napływ
adrenaliny i znowu mam na nią taką ochotę, jak przed kilkunastoma minutami.
Jak się okazuje, czasem nawet Resovia ma problemy, żeby wygrać z AZSem, a ja się z tego bardzo cieszę. :) Bo na pierwszym miejscu w moim sercu AZS, dopiero potem Resovia. :)
Zmierzamy ku końcowi, zostały dwa rozdziały.
A potem będę na nieprzystępnych i postaram się nareszcie skończyć mojego cudownego Kadzia.
Mam nadzieję, że trzy tygodnie ferii wpłyną pozytywnie na moją wenę :)
nie mam pojęcia, co napisać, ale to jest świetne.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, Resovia to ma choćby malutkie problemy z każdą drużyną. Ta falująca forma w ogóle mi się nie podoba.
OdpowiedzUsuńAch, Nikola, ile ja bym dała, aby facet w twoim stylu pałętał się po okolicy. I tu wcale nie chodzi o sam seks, ale i również bliskość i to coś nazywane miłością.
Uznajmy, że sąsiedzi nic nie słyszeli.
OdpowiedzUsuńWalić sąsiadów, jak jest miłość i pożądanie! :D Nikola z rozdziału na rozdział jest coraz bardziej kochany. I w ogóle fajna zmiana perspektywy, podoba mi się:) Tylko dwa rozdziały do końca? :O
OdpowiedzUsuńWreszcie wiemy też coś o Nikili i jego uczuciach! podoba mi się ta pespektywa!
OdpowiedzUsuńPerspektywa Nikoli jak najbardziej na tak (: w ogóle co tam sąsiedzi, miłość jest ważniejsza. Pięknie jest!
OdpowiedzUsuń[powoli-zamarzam]
Sąsiedzi są w tym momencie najmniej ważni.
OdpowiedzUsuńzamiast się głupio tłumaczyć, że co złego to nie ty, w co i tak nie wierzę, dodałabyś tu coś <3
OdpowiedzUsuńKiedy coś nowego
OdpowiedzUsuń