„Odejdź ode mnie, proszę, zostaw mnie” chcę krzyczeć
spanikowanym głosem, jednak nie mogę, bo silna dłoń zaciska się na moich
ustach. Przez głowę przelatują mi tysiące myśli i nie jestem pewna, co to ma
oznaczać. Czy właśnie w tym momencie kończy się moje życie i umysł daje mi
znać, że mam ostatnią chwilę na przemyślenia?
W tym momencie jedyne, co jestem w stanie zrobić, to
wyrzucać sobie w myślach, że dałam się podejść. Że pozwoliłam mu iść ze mną,
zamiast wymówić się bólem głowy i wrócić do domu, bardzo szybkim tempem. Gdybym
to zrobiła, może nie dyszałby mi nad uchem, wychwalając pod niebiosa atuty
mojego wyglądu?
To nie jest tak, że on mi się nie podoba. Bo kiedyś mnie pociągał.
Cholernie. Ale teraz, kiedy mam Nikolę, kiedy nareszcie czuję, że kogoś kocham,
że chcemy założyć rodzinę i przywitać na świecie małego dzieciaczka, nie chcę
niezobowiązujących skoków w bok. To już po prostu mnie nie interesuje.
Chcę wierzyć z całych sił, że on nie jest złym człowiekiem.
Wydaje mi się, że to, co robi to efekt upojenia alkoholowego i problemów w
małżeństwie. Nie chciałabym, żeby się okazało, że ta bestia, którą teraz
prezentuje to prawdziwy on.
To, co ze mną robi nie dociera do mnie w pełni, czuję jego
ręce na swoim ciele i staram się myśleć, że to coś przyjemnego. Zdaję sobie
sprawę, że nie dam rady mu się postawić, jest zbyt silny, a ja po prostu zbyt
słaba.
- Aleh, przestań… - staram się mówić łagodnie, żeby nie
rozjuszyć go jeszcze bardziej, ale on jakby wpadł w trans i nie dociera do
niego żadne moje słowo. Zamiast zareagować odpowiednio na moje błagania,
zakrywa mi usta dłonią i przechodzi do ostatecznej czynności, spaja moje i
swoje ciało w jedno.
Chociaż robi to wbrew mojej woli nie jestem w stanie
opanować cichych jęków, bo jednak to co wyczynia z moim ciałem, sprawia mi
przyjemność. Zawsze mnie pociągał i choć rozsądek brał górę przez większość
czasu, teraz opuścił mnie na dobre.
Kiedy jest już po wszystkim, a on opada na materac łóżka,
wymykam się do mojej własnej łazienki i niepowstrzymywana przez nikogo wybucham
niekontrolowanym szlochem.
Kumpel mojego mężczyzny mnie zgwałcił. A mnie się to
podobało. Brzydzę się sobą i swoim ciałem, po raz kolejny w moim życiu mam
ochotę ze sobą skończyć z powodu seksu.
Straciłam rachubę czasu, kiedy tak siedziałam w łazience i
użalałam się nad swoim życiem. Z transu wyrywa mnie odgłos tłuczonego szkła
gdzieś w korytarzu i trzaśnięcie drzwiami. Wyszedł. Był tak bardzo pijany, że
nie mógł iść prosto. Mam nadzieję, że jutro niczego nie będzie pamiętał.
Oto jestem. :) Sesja (prawie) zaliczona, teraz prawie trzy tygodnie ferii, więc mam nadzieję, że wena będzie się mnie trzymać.
Finał Pucharu Polski obfitował w cudowne przeżycia, szkoda, że niedziela zakończyła się w ten sposób. Ale co przeżyłam, to moje.
W głowie mam sporo pomysłów, zobaczymy co z tego wyjdzie. :)
To takie smutne, że zupełnie nie wiem, co mam napisać.
OdpowiedzUsuńNo ale czemu no? Dlaczego teraz? :/
OdpowiedzUsuńKarolino! Ja cię kiedyś uduszę, wiesz?
Co? Dlaczego :(((( Siedzę teraz taka smutna, bo... no jak mógł? Jak mógł.. Teraz musisz koniecznie dodać jak najszybciej nowy rozdział, bo nie dam rady.
OdpowiedzUsuńBoże, za bardzo się wczułam w nią w tym rozdziale. Cholera.
No i się popierzyło. Aleh?? Hmmm jakoś nie mogę sobie wyobrazić go w takiej roli:)
OdpowiedzUsuńAleh, znajdę Cię i takiego kopa zasadzę, że polecisz na Antarktydę, a tam zginiesz z wymrożenia.
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś innego, ale coś czuję, że to i tak się tu pojawi...
OdpowiedzUsuńNi łam się, przebrniemy przez to wspólnie, jak zazwyczaj :)
UsuńAle że to Aleh? Jakoś nie pasuje mi w tej roli :)
OdpowiedzUsuńAleh? Ten Aleh, nad którego urodą zachwyca się całe moje rodzinne grono? Orzesz, muszę to przetrawić. A to zdecydowanie nie będzie łatwe.
OdpowiedzUsuńWybacz, idę dalej opłakiwać przegraną Resovii.
Ale jak to tak? Aleh? Myślałam, że będzie to ktoś inny.
OdpowiedzUsuńJezu, Achrem, jak ja Cię kopnę w dupsko to Ty już nigdy w życiu nikogo nie tkniesz. -.- Nikola, ratuj.
OdpowiedzUsuńcoś ty tu porobiła? Aleh jest obleśny i Nicola mu powinien jaja urwać.
OdpowiedzUsuń